Ukraina wciąż nie mobilizuje większych "zasobów" ludzkich. Kłopot nie tylko w niepopularności decyzji
Nie jest już żadną tajemnicą, że Ukrainie brakuje ludzi do walki z Rosją. Wielu żołnierzy ukraińskich sił zbrojnych zostało rannych lub poległo. Toteż w Kijowie od dłuższego czasu toczy się dyskusja, w jaki sposób zwiększyć liczebność obecnych wojsk.
O kwestię mobilizacji wojskowej na Ukrainie Krzysztof Skowroński zapytał w piątek korespondenta Radia WNET Dmytro Antoniuka.
Mobilizacja – problem polityczny, ale i finansowy
– To prawda, że wyczerpują się rezerwy ludzkie, ale my mamy jednak rezerwy ludzi, którzy są do poboru. Ale nie ma wciąż decyzji Rady Najwyższej, czyli ukraińskiego parlamentu o nowym prawie mobilizacyjnym, które pozwoliłoby powołać dodatkowe kilkaset tysięcy ludzi.
Antoniuk dodał, że jest to nie tylko kwestia polityczna, ale również finansowa. – Władze Ukrainy nie chcą być odpowiedzialne za niepopularne decyzje, ale to kwestia finansowa polega na tym, że dla tych, który chce się zmobilizować do wojska, potrzebne są kolejne pieniądze. Jeśli zmobilizować np. 500 tys. Ukraińców, to trzeba około 500 miliardów hrywien, których Ukraina teraz nie ma – powiedział.
Pytany o spadającą na Ukrainie popularność prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, dziennikarz potwierdził, że taki proces rzeczywiście zachodzi. Mimo to według sondaży polityk cieszy się wciąż zaufaniem ponad 60 proc. Ukraińców.
Kto pracuje "na czarno" pójdzie do wojska?
Tymczasem parlament Ukrainy proceduje projekt ustawy zakładającej wcielanie do wojska mężczyzn, którzy nie są w stanie wykazać legalnego źródła dochodów.
To około milion mężczyzn w wieku poborowym, którzy widnieją w systemie podatkowym, ale nie studiują, ani oficjalnie nie pracują. Naturalnie większość pracuje "na czarno" zatem właśnie na tę kategorię mają patrzeć teraz władze.
Wiceszef biura prezydenta Rostysław Szurma stwierdził, że "wszyscy powinni zrozumieć, że teraz są takie czasy. Albo pracujesz dla budżetu i w ten sposób utrzymujesz armię, albo służysz w wojsku. Trzeciej opcji nie ma".
Prawdopodobnie politycy w Kijowie będą forsować tę kwestię. Mogliby w ten sposób spróbować wyeliminować szarą strefę (szacuje się, że to aż połowa gospodarki), także pośród legalnie pracujących, ale otrzymujących część wypłaty "w kopercie". Rozwiązaniem ma być znaczące podniesienie minimalnych płac. W takiej sytuacji budżet otrzyma potężny zastrzyk pieniędzy, których Ukraina bardzo potrzebuje.